NOCNA DAWKA HAŁASU

jak nakazuje nowa swiecka tradycja nalezy z bezwzgledna konsekwencja z racji kolejnego miesiaca cos tu nasmarowac.wymog ten jest pochodna mojej wylewnosci w ostatnich czasach co nieuchronnie doprowadzilo do faktu ze w tym miejscu posty rodza sie z szokujacą regularnoscia jednej sztuki na miesiac przy czym calemu procesowi produkcyjnemu musi towarzyszyc niesamowicie skondensowana grupa czynnikow mobilizacyjnych 🙂

powodem ktory naklonil mnie dzis do podzielenia sie na lamach tego oto przybytku z reszta wszechswiata sa wydazenia z ostatniej chwili. jako ze po polnocy wkroczylem do mej hacjendy z bojowym nastawieniem zrobieniem czegos pozytywnego czytaj odrobieniem lekcji z dzisiejszego dnia roboczego. jakiez bylo me zdziwienie gdy juz na klatce schodowej uslyszalem odglosy swiadczace o odbywajacej sie w bloku grupowej taneczno-wokalnej libacji alkoholowej. ku memu nieszczesciu cala akcja rozgrywala sie w mieszkaniu nade mna.cala sytauacja nie bylaby niczym wyjatkowym poniewaz sam w swoim zywocie nie raz i nie dwa terroryzowalem sasiadow tak zwanymi wieczorkami kulturalno-rozrywkowymi. jednak jeden fakt powodowal ze cale zdazenie bylo zajebiscie niestandardowe. otoz cala grupka osobnikow zebranych pietro wyzej darla ryje w akompaniamencie lecacej z glosnikow…roty!do apogeum mojego zdziwienia doszlo jednak gdy po rocie polecial…mazurek dabrowskiego! co do poziomow decybeli trafniejszym okresleniem byloby ze „muzyka napierdalala” ale nie wiem czy takiego sformuowania moge uzyc w odniesieniu do symboli narodowych 🙂 najgorsze w tym wszystkim bylo to ze goscie na gorze z sadystycznym okrucienstwem skorzystali z opcji „repeat” i calemu blokowi dane bylo odsluchac tych niewatpliwie szczytnych utworow jeszcze wiele razy. musialem dzialac. z hacjendy wywialo wszystkich lokatorow wiec bylem zdany tylko na samego siebie. wiedzialem ze musze przejsc do ofensywy. jak juz wspomnialem czesciej zdaza mi sie byc po drugiej stronie barykady kiedy to raczej moja osoba powoduje zaklocenie ciszy nocnej wiec moja silna empatia nakazywala mi juz na wstepie odrzucic rozwiazania typu wezwania policyjnych pacyfikatorow czy irytujacego walenia w kaloryfer. nie ukrywam ze slyszac 3 raz rote przerywana mazurkiem dabrowkiego w wersji full version w wykonaniu stada nawalonych tenorow aktywowal mi sie delikatnie profil psychopatycznego mordercy. zamiast jednak lamania konczyn, przypalania ogniem czy wypruwaniem flakow postanowilem pokonac przeciwnika jego wlasna bronia 🙂 orezem ktorym zaatakowalem ze zdwojona sila byla plytka drowning pool’a wykorzystujac z pelnym wyrachowaniem jakby nie inaczej funkcje „repeat” 🙂 efekt-pelne zwyciestwo i pacyfikacja przeciwnika 🙂 dwukrotnie przesluchana plytka kojacego zmysly metalu na poziomie decybeli szesciokrotnie przekraczajacych przyjete normy przyzwoitosci jak na 1.30 w nocy spowodowaly ze na gorze nastala cisza 🙂 dobranoc 🙂

P.S.
Pyruś gratuluje Panie Inzynierze 🙂

4 Responses

Skomentuj ~niepijtyle Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *