THE SHARP END vol 2

od czasu eksploracji ardenów minęło już ponad 2 miesiące. przypomniał mi o tym nadesłany mandat z niedalekiej germanii. na dołączonej fotce, przystojny jak zawsze jeden z Druhów, który tradycyjnie już zapisał się przy okazji naszych zagranicznych wojaży, w niemieckojęzycznych kronikach wykroczeń drogowych.

konieczność uszczuplenia portfela o parę euro niejako zamyka budżet wyprawy z przed dwóch miesięcy. podobnie ma się sprawa z relacją z podbicia ardenów. jej kontynuacja wymaga przelania w eter. bo staje się trochę jak ten belgijski ser, zapomniany gdzieś w odległej odchłani lodówki. zalatuje nieprzyjemnym uczuciem lekkiego przeterminowania. no to lecimy, bo trzeba miejsce w kolejce zrobić wszystkim wakacyjnym wyprawom.

z perspektywy tych dwóch miesięcy mam jeden wniosek. odnośnie przemijania. upływ czasu ma to do siebie, że ulotność chwili rozpływa się w powietrzu rozrzedzając detale. gubisz szczegóły mimo, że nie tracisz głównego wątku. trochę ta polityka naszych zwojów mózgowych smutna. ale dlatego właśnie mam to miejsce. i dyski terabajtów wspomnień. żeby pamiętać po latach.

natomiast emocje jakie towarzyszyły wydarzeniom pamięta się właśnie latami. zostają z Tobą długo. i tak było pierwszego dnia w Namur. buzująca adrenalina jest jak klatka stop by wyryć wyraźnie na twardym dysku to czego nie da się zapomnieć. pamiętasz tę ekspozycję, przyspieszony oddech, smak potu, dotyk metalowych lin i skały. pamiętasz to jakby to było wczoraj. tak zapamiętałem pierwszy dzień. i było tak w dniu drugim. pamiętam poranek. kac. retrospekcja poprzedniego wieczoru i celebry w międzynarodowym towarzystwie. ale to co w Namur zostaje w Namur 🙂 zostańmy przy kacu. do tej pory pamiętam go, spotęgowanego przez upał. albo to kac potęgował upał. generalnie ten układ nie był mi na rękę. bo w kolejce stały nowe wrażenia. i było ich pod dostatkiem. na koniec dnia poranny dyskomfort wzbogacił się o paletę doznań dla ducha i ciała. moje katharsis i emocje wędrowały tego dnia wspólnie po 100 metrowej linie, rozpiętej ponad wierzchołkami drzew i zostaną ze mną na długo…

przed Państwem dzień drugi. enjoy!

FIN