23

jeden gość mi powiedział, że zawsze bierze urlop na cały sierpień. szczęściarz pomyślałem. po czym naszła mnie chwila refleksji. hola hola. siadłem i zacząłem ciułać dni urlopowe przysługujące z ramienia kodeksu pracy. no i wyszło mi 23. ciągiem 🙂 może nie cały sierpień, ale też jest… spektakularnie 😀 ostatnio na taki luksus to chyba sobie pozwoliłem w 2008 z okazji wyprawy w ałtaj. choć skandynawskie wojaże też kręciły się coś koło 3 tygodni. zatem numer 23 zostaje uznany liczbą sezonu 🙂

dziś dzień nr 13. jak do tej pory było przecudnie. istna sielanka. pojezierze drawskie, a potem nadmorska przygoda na uznamie i wolinie. nasze małe stado w komplecie plus doborowe towarzystwo. ale o tym w następnym odcinku. dziś dzień na przegrupowanie szyków. bo jeszcze 10 do wykorzystania. dlatego by wycisnąć je jak cytrynę, jutro wyruszam ku przeznaczeniu. wyrywam się z okopów pieluszek, kaszek i szeroko pojętego życia rodzinnego. wracam na tydzien do swojego poprzedniego życia. wyczekana, wytęskniona górska przygoda właśnie się materializuje. ogłaszam wszem i wobec, że…wrócilem 😀