Codziennie w robocie dostaję z rana plik exelowski o wdzięcznym tytule „countdown”. Przypomina mi ile jeszcze mam szmalu przytaszczyć do końca miesiąca dla firmy M (chlebodawcy nie zmieniłem tyle co on się przechrzcił z G na M. A nawet 2 x M bo oficjalnie w papierach M taki, a dla znajomych na mieście M owaki. Nieważne). Co by mi co rano w głowie zagrało „the final coutdown” i nastroiło bojowo do roboty by walczyć ku chwale G… tzn M. Ale w tym miesiącu to odliczanie jest szczególne. Pokrywa się z jeszcze jednym coutdownem. Tym, który zwiastuje dni bez… exelowskiego coundowna 😀
odliczanie do operacji via ferata rozpoczęte!