DOLNOŚLĄSKI DWUTAKT vol 2

Sezon wyprawowo-ekspedycyjny w pełni, a czas leci nieubłaganie. Aktualnie jestem w błogostanie między-wyprawowym, z dala od służbowych powinności. Obrodziło ostatnie tygodnie w wyprawy rodzinne, męskie przygody i ultra olinkluziwy. Dlatego potrzebą chwili jest wystosować tu relację, by zrobić miejsce kolejnym. Bo się tłoczno robi.

Wyprawy na dolny Śląsk mają jeden niezaprzeczalny atut, niedostępny w innych zakamarkach wszechświata. A to za sprawą mego klanu H, który pomieszkuje pod Wielką Sową. Tylko tu możliwa jest szybka mobilizacja w celu utworzenia rodzinnego korpusu wędrowno-przygodowego, przystosowanego do działań o charakterze towarzysko-eksploracyjnych w trudnym terenie górskim. Z racji, że członkowie klanu H są zaprawieni w bojach i nie jeden górski szlak przecierali, dlatego ich entuzjazm do przygody skutkował powołaniem silnej grupy pod wezwaniem kolejnej Wielkiej Wyprawy Narodowo-Rodzinnej.

Pozostawało wybrać cel ekspedycji. Po ożywionej dyskusji i wnikliwiej analizie za i przeciw, padło na wybór mało oczywisty. Góry Bystrzyckie. Do tej pory przeze mnie skutecznie omijane przy każdej okazji, na rzecz innych pasm o bardziej seksownym układzie izolinii i stopniu zalesienia nie zasłaniającego wszystkiego wokół. Tym razem jednak ciekawość do spenetrowania górskiego terra incognita kusiła. Ostatecznie zadecydowały argumenty wytoczone przez Wujostwo, że jednak coś tam widać, a na mecie w schronisku serwują godną strawę. Z i K przekonały placki z jagodami, mnie lokalne piwo 🙂

Zatem zdecydowane! Akcja górska obejmowała trawers gór Bystrzyckich z celem zdobycia obu najwyższych szczytów i wspięcia się jeszcze wyżej.

Wielka Wyprawa Narodowo-Rodzinna 2024 na starcie!

Z racji spodziewanych ciężkich warunków na szlaku, niezbędne było użycie specjalistycznego sprzętu umożliwiającego skuteczne wędrowne.

Kluczowe dla końcowego sukcesu, było również dobre rozłożenie sił w zespole, na przestrzeni całego dystansu.

Co by tutaj nie pisać….nie było łatwo.

W trakcie wędrówki dyskutowaliśmy o strategii na atak szczytowy.

Bogactwo wariantów i scenariuszy doprowadziło do patowej sytuacji, gdzie każdy zaczął forsować swój pomysł.

Do akcji musiała wkroczyć kierownik wyprawy, która zadecydowała o jej dalszych losach.

Decyzja o wytypowaniu najsilniejszego zespołu do ataku szczytowego, pod przywództwem Cioci-Babci była strzałem w dziesiątkę

Pierwszy cel wyprawy zdobyty!

Idąc za ciosem na fali entuzjazmu, pokonaliśmy kolejne granice i…

…udowodniliśmy sobie i światu, że w górach Bystrzyckich faktycznie są jakieś widoki 🙂

I to nawet kilka.

„Sky is the limit”. Ambicja i ciekawość nie pozwalały spoczywać na laurach, tylko mierzyć jeszcze wyżej.

W efekcie cel numer dwa nie miał szans!

Mogliśmy się cieszyć ze zwycięstwa.

Żeby odtrąbić pełny sukces musieliśmy jeszcze bezpiecznie wrócić do bazy.

A wiadomo, nie od dziś, że zejścia są najcięższe i najniebezpieczniejsze.

Całe szczęście udało się 🙂

Po zejściu na ziemię pozostało nam tylko celebrować wspólny sukces w znakomitym towarzystwie i planować kolejną Wielką Wyprawę Narodowo-Rodzinną 🙂