Aż sobie zerknąłem tutaj na wpis sprzed dokładnie 10 lat pt. „Cyberdekada”. Traktuje on o 10 letnim blogu, który powstał z nudów w cyberprehistorycznych czasach. Podkusiło mnie rzucić tam okiem, bo kolejna dekada minęła, nie wiadomo kiedy. I wychodzi że życzenia, które sobie złożyłem 10 lat temu, sie sprawdziły. Wytrwałości starczyło, więc idąc za ciosem życzę sobie by tak zostało przez kolejne 10! 🙂
Troche się w te 10 latek zmieniło. Np. adres gdzie umościłem się na swoim, po swojemu. Staram się tu w miarę regularnie fotami tapetować i prozą dla fraszki i igraszki przyozdabiać. Tak myślę, że z okazji 20 lecia może, zaszaleję i odmaluje na jakiś inny kolorek albo czcionke zmienię 😛
Daruję sobie dziś o tym, jak zmienił sie przez ostatnie dziesieciolecie świat, mój ekosystem czy ja sam w swym jestestwie. Natomiast o jednej, a właściwie dwóch najwiekszych zmiennych tej dekady muszę wspomnieć. Dwie boskie istoty, które wjechały w tego bloga na pełnej prędkości powodując, że nie mogłem nie dodać w zakładce kategorii dwóch nowych: „Z” i „K” 🙂 Te dwie damy miały/mają kolosalny wpływ na sfery wszystkiego jak/co/gdzie/dlaczego. No i ich zsumowany wspólny wiek wynosi…10 lat! Przypadek? 😉
Z racji, że jubileusz dwóch dych owego przybytku nie zdarza sie często, należało okrasić go wyprawową relacją godną wydarzenia. Dlatego zaległe relacje z brodzenia w haszczach ze współplemieńcami odpadają. Wjeżdżamy z wyprawą, która miała w zamyśle zostawić Z i K w dobrych rękach i wraz z Królową Matką ruszyć na EKSPEDYSZYN NO KIDS EDYSZYN! W pogoni za szczytem romantyzmu i kadrem idealnym*
* Zbieżność obranego azymutu na szczyt romantyzmu, z tym, że PSG tydzień wczesniej zdobył LM, jest przypadkowa.





















FIN