kolejny weekend dobiega konca.kolejny bardzo udany.powoli staje sie regula ze te dwa magiczne dni pozwalaja na zapomnienie o bozym swiecie.mozliwe jest to dzieki swietnej zabawie w gronie przyjaciol i znajomych,zarowno bliskich jak i tych dalszych lub calkiem nowych.i w tym chyba tkwi cala tajemnica dobrej zabawy.miejsce jest mniej istotne.wazne jest z kim.
w ten weekend relaksowalem sie na famie w swinoujsciu.bylo bardzo wesolo.dowiedzialem ze jestem romantykiem przemielonym przez maszynke cywilizacji 🙂 wiele radosci towarzystwu daly blyskotliwe dialogi pomiedzy Mateuszem A. i niejaka Iza Cfaniak 🙂 Ci dwoje tworzyliby na prawde zgrana pare 🙂 do tego wszystkiego przygrywal nam czerwony tulipan.tym razem obylo sie bez strat.no…ups…prawie 🙂 nieliczac bizuterii brutalnie zerwanej z miejsca jak na moj gust intymnego 🙂 na swoje wytlumaczenie mam to ze dzialalem w samoobronie 🙂
do famy mam duzy sentyment (sentyment-tak.to odpowiednie slowo:) a wiec teraz odbebnic piec dni roboczych i…z powrotem do swinoujscia.oto ze bedzie wesolo sie nie martwie 🙂
FAMAF – fantazyjnaA – anielskaM – ….A – ….M i A zostawiam celowo….. dla sentymentu
wszystko wokol nas sie zmienia…zmieniamy sie my…pozostaja wspomnienia i sentymenty