K.

idzie luty podkuj buty mawiają. ale nie tym razem. z faktu, że w SZ luty przypada zawsze na szczyt zimowej pory monsunowej, można by napisać, że jak zwykle. że nie podkuwaj tylko ocieplane kalosze kup. nie ważne. nie o tym dziś.

oczekiwanie na początek lutego 2022 było okraszone wypiekami na twarzy i miało znamiona nadchodzącej gorączki zmysłów. nie do końca wiadomo było kiedy to nastąpi, ale że nastąpi wiedzieliśmy. taka randka z nieuniknionym. niby znasz zakończenie, ale nie wiesz jak się rozkręci akcja. no i to zakończenie to będzie tylko pilot do całego serialu. będzie albo nie będzie.no i tak czekasz. zerkasz na kalendarz, na siebie, znów na kalendarz. czekasz. to jest dobre podsumowanie czym zajmowałem się w styczniu. czekałem. ale było warto. bo się doczekaliśmy. wykluło się 🙂

nasze stado właśnie rozrosło się i przeszło z systemu 2+1 na bardziej ofensywny 2+2. używając terminologii piłkarskiej do tej pory graliśmy lagę do przodu na osamotnionego napastnika, teraz możemy grać w ustawieniu z dwoma skrzydłowymi lub jak teraz modne wahadłowymi 🙂 za transfer nowego zawodnika do naszej familijnej drużyny, solidarnie odpowiada Mama i tata 🙂 z czego ogrom roboty przy tym transferze odwaliła Mama i za to jej chwała :*

dziś więc oficjalna, światowa prezentacja nowego zawodnika. a ściślej rzecz biorąc zawodniczki.

poznajcie K. 🙂

jeśli miałbym coś o niej powiedzieć od siebie, to bardzo dobrze wychowana młoda dama. mało krzyczy (to po Mamie 😛 ), lubi się wysypiać i namiętnością darzy cycki Mamy (to po tacie). to opinia z perspektywy 3 dniowej znajomości. myślę że kolejne dni, miesiące i lata poszerzą jej horyzonty. i z tej okazji zakładam tu nową kategorię wpisu…

„K.”

nie wyobrażam sobie by nie obfitowała ona w moc wpisów pełnych pasjonujących, wspólnych przygód. oczywiście wszystko i zawsze w pełnej symbiozie z Z. bo o niej nie można tu nie wspomnieć. Własnie z nią knujemy już plan naszej pierwszej wspólnej wyprawy z K.

ale o tym w następnym odcinku…