KU PRZYGODZIE CZAS

troche wody uplynelo od ostatniego czasu. na tyle ze jeden z moich czytelnikow zwrocil mi nawet uwage ze z czystej przyzwoitosci moglbym cos naskrobac. przyznaje mu racje, tlumaczyc sie nie bede. nawet z braku polskich znakow. do zarzutu brakow w interpunkcji moze sie w przyszlosci ustosunkuje 😛
 
jak zwykle dzialo sie sporo. w mym kieracie gdzie zarabiam na chleb i uzywki  stuknelo mi 6 latek. emocje zwiazane z euro w polszy rosly, rozrosly sie, spuchly, wybuchly i przeminely przed, w trakcie i po imprezie. bylo dobrze, milo, emocjonujaco. a nasi jak zwykle sprawe skopali. troche pojezdzilem. ma stopa po raz kolejny stanela w szwajcarii saksonskiej, zawialo mnie na majorke w wersji ol inkluziw, bylem prawie w izraelu. no i wlasnie o tym o czym lubie najbardziej mialo byc…
 
dokładnie za 4 dni rusza impreza sezonu. po latach w koncu zisci sie moja wizja zobaczenia z bliska skandynawii. wyprawa w gleboki interior za kolem podbiegunowym. park narodowy Sarek juz czeka na nadchodzacych smialkow gotowych stawic czolo dzikim bezdrozom, lodowcom, rwacym potokom, niedzwiedziom, komarom oraz szwedzkiej i norweskiej drogowce:)
 
a wiec przygoda, przygoda kazdej chwili szkoda 🙂 

One Response

Skomentuj ~;) Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *