stalo sie. druga edycja LeExpedition za nami. dzis moge potwierdzic to o czym pisalem ostatnio. narodzila sie nowa swiecka tradycja. przy okazji poprawna politycznie bo jej swieckosc zwiazana jest scisle ze swietam koscielnymi 🙂 przy okazji male sprostowanie co do okazji przy ktorej mielismy mozliwosc wedrowac. zwrocono mi uwage ze to boze cialo a nie zielone swiatki byly powodem dlugiego weekendu. pomylka nie wynika bynajmniej z mego religijnego ignoranctwa. okreslil bym to raczej ma ponad przecietna swieckoscia 🙂
zalozeniem LeExpedition 2.0 byla penetrcja drawienskiego parku narodowego. a wlasciwie jego wschodniej, mniej uczeszcznej czesci. gdy w zachodniej czesci chordy kajakarzy splywaly drawa, my niepokojeni przez nikogo przez prawie 4 dni przemierzalismy lasy wszelakie, meandrujac pomiedzy licznymi dzikimi jeziorami trawersujac czasami jakis ciek wodny. stawalismy nie raz ani nawet dwa z dzika zwierzyna oko w oko. bylo zacnie. fenomenem filozofii LeExpedition, powodujacym ze wyprawy z tego cyklu sa tak niezwykle, jest umiejetnosc organizatorow polaczenia mozliwosci kontemplowania unikatowego obszaru przyrody wraz z zachowaniem prawa do celebrowania nieposkromionego hedonizmu 🙂
Kazdy uczestnik LeExpedition na starcie musi byc przygotowany…
…rwace potoki…
…i tylko najtwardsi docieraja do celu
Teraz czekamy już tylko na relację z LeExpedition 1.0.
retrospekcja nie jest planowana. bylo to zbyt intymne przezycie 😛 ale juz niedlugo czas na LeExpedition 3.0