zmotywowanie się dziś by usiąść nad klawiaturą było nie lada wyzwaniem. nie chodzi już nawet o brak weny czy lenistwo twórcze tylko o formę. bo ta dziś słabiutka. fachowo i bardziej profesjonalnie powinienem napisać, że mam dziś okres umysłowego roztrenowana. chcąc być bardziej prostolinijnym napisałbym, że mam kaca 🙂
tak się akurat składa, że wróciłem dziś z dwudniowych obchodów dwóch zacnych rocznic. takich co się ze sobą splotły dekadę temu i w dekadach można odmierzać . obchody były huczne, bo i okazje nie lada. pierwsza to ustrzelona 40tka Druha Siwego. myślę, że godnie uczczona w doborowym towarzystwie. szczegółów nie zdradzam, bo kto ma wiedzieć ten wie, a nie koniecznie musi wiedzieć sanepid 😉
druga rocznica tyczy się wydarzeń, które miały miejsce dokładnie 10 lat temu. wraz z Cześkiem i Siwym, w jego 30te urodziny, które zbiegły się w czasie z wielkanocą, w świątecznych nastrojach ruszyliśmy w wędrówkę z plecakami w interior wokół Drawska Pomorskiego.
wyprawa? ekspedycja? nie! to było leEXPEDITION!
pierwsze w historii. wtedy nikt nie wiedział, że na naszych oczach narodziła się legenda. ojcowie założyciele wmurowali wtedy kamień węgielny pod fundamenty nowej kultury. zdefiniowano formę i ustalono kierunek rozwoju nowej filozofii, która stała się na kolejną dekadę ideologicznym przewodnikiem niczym mindfulness. powstał wzór, równanie którego rozwiązaniem było jedyne w swoim rodzaju święto. święto prawdziwej męskiej przygody!
z reporterskiego obowiązku wspomnę tylko, że 10te urodziny leExpedition zostały uczczone z honorami jakie licowały z rangą wydarzenia 🙂
to tyle tytułem wstępu 🙂 teraz nie pozostaje mi już nic innego jak ukazać światu relację z ostatniego leExpedition, zorganizowanego z okazji jednego z żelaznych terminów wyprawowego kalendarza. pierwszego dnia wiosny.
z tej okazji, w tym roku trochę przekornie, ruszyliśmy ochoczo w masyw Śnieżnika
Śnieżnik, za pewne również z przekory, przywitał nas zamiecią i zawieją śnieżną rzucając przy tym kłody pod nogi
trzeba było spojrzeć zimie prosto w oczy, łatwo nie będzie
szersza analiza sytuacji z innej perspektywy tylko potwierdziła nasze przypuszczenia
za wiosną trzeba się będzie tym razem trochę nachodzić
no to ruszyliśmy!
kierowaliśmy się intuicją i doświadczeniem
od czasu do czasu wspierając się dostępnymi narzędziami
konsekwentnie przekraczaliśmy kolejne granice swoich możliwości by przedrzeć się bliżej celu
manewr przedzierania się okazał się na tyle skuteczny, że w końcu stanęliśmy twarzą w twarz z przeciwnikiem
wizualizacja celu był również chwilą refleksji by spojrzeć na to co razem przeszliśmy
a wszystko jeszcze przed nami!
po sesji regeneracyjnej ruszyliśmy do ataku szczytowego stosując wariant okrążający przeciwnika
Śnieżnik, chowając się za gardą mgły, oznajmiał że nie ma zamiaru poddać się baz walki
w ostatniej rundzie zmagań przystaliśmy na jego propozycję remisu. z racji nieobecności wiosny zaniechaliśmy szczytowania kierując się do baru pobliskiego schroniska 🙂
wynik uważam za sprawiedliwy, a przebieg rywalizacji niezwykle wymagający i emocjonujący, ukontentował wszystkich uczestników przygody
PS
na koniec fota dowodząca, że kultura leExpedition ma swoje odpowiedniki w światach równoległych 🙂