MIŁOŚĆ W CZASACH ZARAZY

obyś żył w ciekawych czasach mówili. no i udało się. świat się skończył i zaczął na nowo. właściwie to się zatrzymał przez jakiegoś niewidzialnego wirusa, który niczym piach rzucony w tryby globalnego mechanizmu, sparaliżował pieczołowicie tworzony, kapitalistyczny system operacyjny ziemskiego padołu. okazało się, że pęd ku nieustannemu wzrostowi w przypadku zaciągnięciu nagle hamulca ręcznego, powoduje nieprzewidywalne zmiany w trajektorii parcia i nierzadko kończy się ciężkimi kolizjami. i tak oto przez ostatnie miesiące dane nam było obserwować spektakularny efekt motyla na światową skalę wywołany przez jednego mikroskopijnego wrednego skurwysynka.

mnie zaburzenia trajektorii spowodowane pandemią wirusa wyrzuciły do…ogródka. tam spędziłem pierwsze tygodnie ścisłej izolacji. epidemiologiczny areszt domowy mijał na bujaniu się na huśtawce z Z, zabawach w piaskownicy i wspólnym rozwijaniu pasji ornitologicznej. mój świat skurczył się do obszaru mieszkania, ogródka i pobliskiej żabki. oglądanie z takiej perspektywy trzęsienia ziemii z okazji ogólnoświatowej corona-paniki dawało ciekawy ogląd, który pozwalał wyciągnąć ciekawe wnioski. uświadomiłem sobie, że kara pozbawienia wolności to kara okrutniejsza niż sobie wyobrażałem. ale izolacja w odpowiednim towarzystwie może być niezwykle twórcza. kara pozbawienia wolności bez meczy piłki nożnej ma znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. pchnęło mnie to w ramiona netflixa, który zmarnował mi kilka dni życia w towarzystwie meksykańskich i kolumbijskich karteli narkotykowych. natomiast chodzenie dwa miesiące w tym samym dresie uważam za komfortowe i niezwykle praktyczne 🙂

z biegiem czasu okazało się, że końca świata nie będzie i trzeba wracać…do roboty. pojutrze skończą się trzy i pół miesięczne corona-wakacje, które spędziłem razem z Z. taki trochę koniec pięknej bajki. wyjątkowy czas, gdzie każdy dzień był wspólną, beztroską przygodą. czas bezcenny, w którym relacje ojca i córki weszły na poziom o jakim nawet nie mogłem marzyć. czas w którym uświadamiasz sobie, że cały świat to jest tu i teraz…