THE SHARP END edyszyn 2024

Na zegarku właśnie wybił sierpień, który kojarzy mi się zawsze z dodatkowym urlopem. 15 sierpnia. Dziś to skojarzenie jest tym bardziej sentymentalne, bo właśnie skończył się ostatni dzień 3 tygodniowej dyspensy od czynności służbowych. Ostatnio rozbestwiłem się i rozpasałem w tej materii i z dwóch miesięcy 5 tygodni spędziłem w stanie bezczynności. Na legalu oczywiście 😉 A że człowiek do dobrego się szybko przyzwyczaja, dlatego tak w kalendarz tęskno już zerkam, ile trzeba będzie do tego 15go czekać.

Ale do brzegu. W tym roku maraton urlopowej beztroski zaczął się w boże ciało. Przypadek? Oczywiście że nie 😉 I o tym będzie dzisiejsza historia.

Boże ciało od lat rządzi się swoimi prawami stąd tym razem nie mogło być inaczej. Męska przygoda przyprawiona dreszczykiem adrenaliny, podana w atrakcyjnej formule z widoczkami w tle. Jak zwykle wyszło przepysznie.

Na dowód gęby syte i upojone przygodą 🙂

Ale od początku…bo każdy początek ma miejsce na dole.

Potem należało zdobyć kolejne stopnie wtajemniczenia.

Do tańca nikogo nie trzeba było specjalnie zapraszać.

Wszyscy płynęli na fali entuzjazmu 🙂

Przed nami wyzwanie by wejść na wyższy poziom.

Najważniejsze by nie sparzyć się, na początku, ewentualnymi trudnościami.

Mawiają że „sky is the limit!”

Żeby nie patrzyć za siebie…albo w dół?

Że jeden krok jest wielkim krokiem dla ludzkości.

A Ty zastanawiasz się czy to wszystko nie jakiś bulszit?

Dopiero ogarnięcie perspektywy z góry, na całokształt, uświadamia Ci, że…

…musisz odnaleźć to co lubisz i zacząć to robić…jak mawiał klasyk 🙂

W zaistniałych okolicznościach ta puenta została oficjalnie przegłosowana.

Pseudofilozoficzny bełkot o dogmatach, czym jest męska przygoda, był preludium…

…by konsekwentnie zadbać również o strawę dla ciała!

Zwłaszcza, że przed nami majaczyły kolejne egzystencjonalne wyzwania.

Zaufać instynktowi?

Tam gdzie podpowiada rozsądek czy zgłębić niezbadane?

Odpowiedz była oczywista 🙂

Choć z biegiem czasu pojawiały się kolejne pytania o trafność wyboru.

Na szczęście na końcu pojawiło się światło w tunelu!

Tradycyjnie odpowiedzią na wszystkie pytania było osiągniecie duchowej nirvany!

Po wszystkim wszyscy rozeszli się do domów.

Jedynie ja zostałem z pytaniem „kurde człowieku quo vadis?”