TRAWERS MYŚLI

bardzo dużo się ostatnio dzieje. tylko tak, wzmożoną, życiową, wielopłaszczyznową aktywnością jestem w stanie wytłumaczyć tutejszą prawie 2 miesięczną abstynencje. najznamienitszym wydarzeniem owego okresu blogowej dyspensy, były pierwsze obchody pojawienia się Z. w tym wymiarze. obchody były huczne i radosne mocno. Goście dopisali, a nawet dopisują nadal, bo własnie kolejni dopiero co wyszli mimo, że obchody zaczęły się 3 tygodnie temu 🙂 na dzień dzisiejszy Z. może otworzyć sporą hurtownię zabawek. jeszcze raz wielkie podziekowania dla Wszystkich Darczyńców :*

mam nadzieję że Z. mi wybaczy, ale na tym etapie zakończymy wątek celebry Jej na świat przyjścia. bo dziś będzie z zupełnie innej beczki…

tydzień temu dokonało sie pierwsze w tym roku leExpedition. tak, tak też w to na początku nie mogłem uwierzyć. dokonało się! piszę to w trybie dokonanym z pełną świadomością bo…byłem i widziałem!

kultura wędrowania w najwyższym wymiarze dobrego smaku, jakim jest idea leExpedition przeżywa kryzys. wirus codziennych obowiązków,  pracy, pogoni za króliczkiem. ugrzęźnięcie w okowach związków małżeńskich, partnerskich czy spętanie przez odpowiedzialnosć za dzieci, płacenie rachunków lub czyste lenistwo. starzenia się społeczeństwa czyli stetryczenie członków Ekipy. wszystko to wpływa negatywnie na częstotliwość prawdziwej męskiej włóczęgi w głębokim interiorze. tylko tak można wytłumaczyć wstydliwy fakt, że niechlubny rekord został pobity. październik. miesiąc pierwszego leExpedition w 2018…

na tym zakończmy samobiczowanie i przejdźmy do tylko pozytywnych akcentów. długo trwało by Towarzysze wędrówki stanęli z powrotem ramię w ramię z twarzą ustawioną w kierunku przygody. gdy do tego w końcu doszło, frekwencja dopisała. ba! byłaby nawet jeszcze lepsza gdyby nie fakt że…za tydzień rusza kolejne, konkurencyjne leExpedition! w wersji górskiej. i to się kurwa nazywa mobilizacja 😀 można? można! 😛

widmo 2018 bez leExpedition zaczało zaglądać każdemu w oczy coraz bardziej natarczywiej. to był główny katalizator, który wpłynął na sprawne zwarcie szyków. komisyjnie ustalono termin, a Edek wymyślił…Myślę. i potem poszo już z górki 🙂

obraliśmy jedyny słuszny kierunek, prowadzący wyprawę prosto do osiągnięcia sukcesu

komisyjnie i demokratycznie, metodą głosowania, określono harmonogram działania i cele

tradycyjnie rozpoczęliśmy od warsztatów z trawersowania i haszczowania

terenowe zajęcia z fotografii miały na celu uwrażliwić uczestników na wszechotaczające piękno…

…i nauczyć odnajdywania się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, na odpowiednio wysokim stanowisku

gry i zabawy zaplanowano tak by rozwijać umiejętności trafiania w sedno i…

…ogólno sprawnościowej gibkości w życiowym balansie

były preelekcje na temat jakimi torami ukierunkować kolej rzeczy

a z racji, że był to weekend wyborczy, nie mogło zabraknąć dyskusji na temat kuszących perspektyw oraz konsekwencji owych wyborów

natomiast wieczorami przyświecały nam mniej wzniosłe idee o lekkim zabarwieniu hedonistycznym 🙂

na koniec, jak na rasowych wędrowców przystało, pomaszerowalismy w kierunku zachodzącego słońca 🙂

 

P.S.

na koniec w ramach szerzenia kaganka oświaty i elementu prowokacji przykład jak płeć piękna powinna pakować prowiant dla swojego samca ruszającego z towarzyszami w interior ku przygodzie 😛