z perspektywy ciepłej kanapy w salonie stwierdzam, że lubię ten stan 🙂 mając we wspomnieniach wczorajszy wieczór, to doceniam jeszcze bardziej ten. trochę obolały z lekkimi odciskami leżę rozkoszując się naprodukowanymi endorfinami 🙂 bo oto wrócił Włóczykij! a w tym roku smakował wybornie
było międzynarodowo, w dobrym tempie. była pogoń za punktami i za kolejnym kilometrami. nie zabrakło nawet pościgów samochodowych. i tego, że przypadkiem udało się kogoś zgubić. działo się 🙂

59 km, 11 godzin i 40 minut, wszystkie 21 punktów kontrolnych* i…
*nie licząc jednego wyjątkowego punktu lotnego 😛



P.S.1
Z racji, że to była nasza 9 edycja, w przyszłym roku mamy zamiar z Edkiem uczcić jubileusz lampką pikolo na mecie 🙂
P.S.2
