jako że owe miejsce jest niejako dziennikiem podróży to ma codzienna egzystencja jest czasem przejściowym pomiędzy kolejnymi wyprawami, podróżami, ekspedycjami, eksploracjami, LeExpedition’ami czy nawet wyjazdami służbowo-delegacjowymi. Celowo nie wymieniam słowa wycieczka bo mi się tak jakoś pogardliwie ze stonką turystyczną kojarzy 😛 no i właśnie siedzę w tym owym czasie przejściowym chcąc wspomnieć o tym co było i co zaraz będzie. A że lubię nazwać rzeczy po imieniu tym razem mam problem z nazewnictwem. Bo to pierwszy raz i tak…no ten tego…jak nazwać wypad nie spełniający kryteriów powyższych kategorii? Jak nazwać wypad, część kryteriów zahaczajacy, a jednak wybitnie wyjatkowy bo pierwszy z mą…(tutaj też nowa kategoria)…Narzeczoną? 🙂
w sumie to forma nie ma w tym przypadku większego znaczenia, a treść. A było treściwie. Bo w jak dobrych filmach drogi krajobraz się zmieniał a my chłoneliśmy coraz to nowe widoki spenetrowanej wyspy Rugii. Poniżej kilka owych:
a więc…DAS RUGEN wita!
das 3D Rugen
i das Rugen z lotu ptaka
na Rugii, poza naturalnymi cudami natury, mają też…
…das U-Booty…
…i das śledź-burgery „BISMARCK” 🙂
autochtoni nastawieni są tam zarówno na masową stonkę turystyczną…
…jak i wielbicieli bliższego kontaktu z naturą
a nam jako natury fanom udało sie z nią w równowadze das Rugię zeksplorować 🙂
P.S.
a już za tydzień, tym razem trochę mniej romantycznie, nowe wcielenie LeExpedition. Tym razem cieki wodne bedą atakowane wzdłuż a nie jak się dotąd przyjęło wszeż. Na pierwszy ogień Noteć!
wszerz.schody jakieś porobiłeś by się wpisać u Ciebie
prewencja przed niechcianymi gośćmi 😛