Hapi niu jer!

Ha! Po 3 miesiacach firma N stwierdziła, że rekord już wystarczająco wyśrubowała i wypadałoby mnie za cierpliwość nagrodzić. No i przed świętami się doczekałem 🙂 stąd oficjalnie mogę oznajmić że wróciłem! A więc…wróciłem 😀

mam zaległości parę stąd dziś zaszalejemy. od sierpnia mą codzienność dzieliłem pomiedzy zobowiazaniami służbowo-feudalnymi a tymi twórczo-remontowymi. W pierwszym punkcie najważniejsze do odnotowania to to, że w firmie G przeżyłem czwartego prezesa i chyba na piątym się skończy ma kariera. Kategoria druga usłana była permanentnym pasmem spełniania w dyscyplinie wicia własnego, osobistego gniazda. Na dzień dzisiejszy przyozdobione jest do tego stopnia, że spełnia w wiekszości funkcje mieszkalno-estetyczne 🙂 To tyle w kwestiach zawodowo-inwestycyjnych w tym roku. W sferze duchowej nadal w pogoni za nirvaną. I o tej chciałem właśnie zagaić…

me postanowienia noworoczne i plany inwestycyjne na ten rok kolidowały zdecydowanie z ochotą na podbicie świata z kompasem i mapą w dłoni. Na pocieszenie pozostały niezawodne LeExpedition w koło komina w wersji loł badżet. I z tej opcji skrzętnie skorzystałem pod koniec roku. Panie i Panowie…za chwilę relacje z grzybobrania pod dobiegniewem, nielegal w bieszczadach i na tropach żubrów pod mirosławcem.

P.S. W planie inwestycyjnym na 2014 zaplanowano kilka atrakcji mających za zadanie przywrócić równowagę w przyrodzie. i tak kaledarz i budżet zaczyna pękać w szwach na sama myśl o wszystkich nadchodzących wyprawach, ol inkluziwach i leExpedition’ach 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *